Gościliśmy Wojciecha Kassa poetę i dyrek-tora Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Leśniczówki Pranie.
O twórczości i działalności Wojciecha Kassa opowiadał Jan Stolarczyk, który czytelnikom na wcześniejszych spotkaniach odkrywał tajniki m.in. poezji Tymoteusza Karpowicza i Tadeusza Różewicza.
W poezji Wojciecha Kassa jasność, światło odgrywają rolę dominującą, rozumiane jako miłość. Poezja spełnia się w dialogu z innym. Poeta ogląda świat oczami dziecka, które jest cząstką kosmosu nie oddzielone świadomością. Ocala wszelkie formy istnienia. Tchnie w nie oddech.
Naszą uwagę zwrócił wiersz pt. Nie żałuj głaskania umierającemu.
Żeby sen śnił a nie umarł,
żeby obudził się i wstał.
Wojciech Kass od 15 lat gospodarzy na włościach Zielonego Konstantego. Zachwycił Go księżyc w głuszy. Interesuje Go poeta żywy jak podkreślał: Mój poeta, którego ciągle dla siebie odkrywam.
Konstanty Ildefons Gałczyński pierwszy raz przypłynął do Leśniczówki Pranie w 1950 roku z żoną Natalią i córką Kirą. Wówczas załamany, kiedy to na V Zjeździe Związków Literatów Polskich Adam Ważyk podważył zgodność jego poezji z wytycznymi ustroju. Zakazano mu druku. W Praniu koił nerwy do 1953 roku. Powstały tam m.in. poematy Niobe, Wit Stwosz, Kronika Olsztyńska, Rozmowa z matką. Tłumaczył Szekspira Sen nocy letniej i Burzę.
Ciekawą historię opowiedziała nam Pani Ewa Bujwid, która na spotkanie przyniosła pierwsze wydanie poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego z 1946 roku, który to tomik poeta podarował jej siostrzeńcu Juliuszowi Studnickiemu malarzowi, który wykonał ilustracje do wierszy. Wojciech Kass mówił o zachowanych listach Gałczyńskiego do Juliusza Studnickiego.
Chociaż Konstanty Ildefons Gałczyński był prześmiewcą, błaznem, to była też w nim tajemnica wielkiej rozpaczy. Zielona gęś stała się symbolem Prania. Uczestnicy spotkania potwierdzili za Wojciechem Kassem: Zielona gęś nie zna trwogi. Moczymy nogi, moczymy nogi.