Listopadowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki Książniczki odbyło się w ostatni czwartek miesiąca, a więc tuż przed Andrzejkami. Do andrzejkowej tradycji nawiązała koleżanka Małgosia obdarowując nas uroczymi zakładkami z wizerunkami kotów, na odwrocie których odnalazłyśmy cytaty, mogące stanowić osobistą wróżbę i przepowiednię.
W tym miesiącu lekturą „obowiązkową” była książka Katarzyny Szaulińskiej „Czarna ręka, zsiadłe mleko”.
Przyjrzałyśmy się najpierw autorce – mieszka w Warszawie, gdzie pracuje jako psychiatra i psychoterapeutka, ma tytuł doktora nauk medycznych. Wydała kilka tomików poetyckich – jest laureatką projektu Połów. Poetyckie debiuty oraz konkursu na wiersze i opowiadania doraźne. Napisała też scenariusz komiksu o depresji „Czarne fale”, o który oparty jest współtworzony przez nią i koordynowany program profilaktyki depresji u młodzieży Czarne Fale-lekcje o depresji. Dała się poznać też jako dramatopisarka – właśnie uhonorowana główną nagrodą w Konkursie o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza.
Przeczytałyśmy kilka wierszy autorki, wspomniałyśmy też nagrodzony dramat „Kret/Mara” – można było zapoznać się z jego tekstem zamieszczonym w internecie. Po takim wstępie przeszłyśmy do tomu opowiadań „Czarna ręka, zsiadłe mleko”. Było wiele głosów zachwytu, chociaż nie wszystkie klubowiczki dały się wciągnąć w tę, może czasami zbyt surrealistyczną, przestrzeń. Autorka wykazuje się niesamowitą wyobraźnią i używa jej żeby opowiedzieć o sprawach ważnych, przedstawić świat ludzi z problemami, ludzi nieneurotypowych, tych, których może znać ze swojej pracy. Poszczególne rozdziały-opowiadania mogłyby być właśnie opowieściami pacjentów. W miarę czytania czytelnik orientuje się, że wszystkie historie są ze sobą powiązane, łączy je postać lekarki. W ten sposób „spięte” wątki nabierają więcej sensu niż z początku mogło się wydawać. Najbardziej podobało nam się chyba opowiadanie „Urodziłam księżyc” przedstawiające różne aspekty macierzyństwa, przemianę jaka zachodzi w kobiecie kiedy ta staje się matką, mówiące o trudnościach i wyborach i o miłości do dziecka – nawet wtedy kiedy jako księżyc zatapia pół Warszawy... Z kolei „Czarnoręki Adam”, opowieść o białym chłopcu z tytułową czarną ręką, wywołała dyskusję o inności – w każdej formie, także o tolerancji i jej braku. Przywoływałyśmy kolejne opowiadania, które okazywały się czasami zabawne (jak „Kwitnąc”) lecz bohaterowie nie byli w nich pokazani w sposób karykaturalny czy złośliwy, raczej odbierałyśmy ich jako wyjątkowych, intrygujących, o większej wrażliwości. Przyznałyśmy też, że proza ta napisana jest w taki sposób, że czytając zagłębiamy się na tyle w światy wykreowane przez autorkę, że elementy surrealistyczne czy magiczne przyjmujemy za całkiem realne.
Warto było poznać i taką współczesną polską literaturę, na pewno część z nas będzie śledzić dalsze literackie działania pani Szaulińskiej – w wywiadzie radiowym zdradziła, że pracuje nad książką o kobiecie zamieniającej się w jeża, może być ciekawie.
moderatorka Dorota Strzelczyk
DKK KSIĄŻNICZKI w Bolesławcu