Czytając najnowszą książkę Haruki Murakamiego Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa przeżyłam cudowne upojenie.
Spokojna narracja, świetnie skonstruowane dialogi oraz przewidywalna akcja zawładnęły moją psychiką w bardzo sprytny sposób. Czułam się tak, jakby sam Tsukuru siedział przy mnie i opowiadał mi tę historię swojego życia. Bardzo delikatnie, w tle akcji sączyły się sentymentalne utwory na fortepian Le mal du pays Liszta oraz Sceny dziecięce Szumana. Dla kontrastu od czasu do czasu pojawiał się utwór Elvisa Presleya Viva Las Vegas. Wcale nie zauważyłam kiedy znalazłam się w samym środku fabuły, tuż obok Tsukuru i to uczucie nie opuszczało mnie do końca powieści.
Tsukuru Tazaki będąc młodym człowiekiem myślał wyłącznie o śmierci. Kiedy nie myślał o śmierci nie myślal o niczym. Był człowiekiem schematycznym, mało jadł. Uważał, że szklanka whisky przed snem działa jak lekarstwo.
Należał do pięcioosobowej bardzo zgranej paczki przyjaciół. Niestety kiedy wyjechał na studia stracił kontakt z grupą. Z tego powodu czuł sie wyalienowany. Jak się później okazało oni tego nie zauważyli. A podobno rozumieli sie bez słów. Podobno trzymali sie razem. Podobno przyjaciele zapewniali dobrze znane miejsce o niezakłóconej harmonii.
Bezbarwne życie Tsukuru Tazaki zmienia po latach, się z chwilą wyjaśnienia tajemnicy z przeszłości.W tym człowieku następuje pozytywna zmiana. Wychodzi on z bezbarwności.
Jego teraźniejszość i przyszłość malują się kolorowo.
Warto było przeczytać tę książkę, gdyż dzięki niej odkryłam, iż poszukiwanie własnej tożsamości może być fascynujące. Zrozumiałam po raz kolejny, że niewyjaśnione sprawy mogą człowiekowi zatruć życie. Doświadczyłam delektowania się wybornym słowem autora. I wreszcie po raz pierwszy w życiu czytałam książkę, słuchając utworów klasycznych zaproponowanych przez autora.
Haruki Murakami zahipnotyzował mnie na dwa wieczory. Autor jednak pozostawił mnie z niedosytem. Mam żal do pisarza, że podał znakomite danie, a dlaczego nie ma deseru?
Maria Kirkiewicz
moderator DKK w Ostroszowicach
***
Książkę dobrze się czyta. Zapowiadała się ciekawie. Nie fascynuje mnie taki styl. Na pozór realistyczny, a trochę fantastyczny. Jestem pokoleniem, które hołduje pewnym zasadom.
Rozumiem, że artysta malarz delikatnym muśnięciem pędzla, czy cieniutką linią czarnego koloru podkreśla wyrazistość obrazu, myślę, że autor pewnymi opisami chciał osiągnąć taki sam efekt.
To mu sie udało skoro przez krytyków uznany za wybitnego i znanego na całym świecie pisarza.
Nie ujmuję jego sławie. Dla mnie za dużo opisów, przemyśleń. Po japońsku bezbarwnyjo nijakijo.
Jadwiga Wilk
klubowiczka z DKK w Ostroszowicach