Haruki Murakami jest Japończykiem. Najnowszą z jego kilkunastu książek, pt.: „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa” Polacy wspólnie czytali w listopadzie br.
Autor snuje w niej opowieść o przeżyciach młodego, współczesnego Japończyka. 36 letni Tsukuru Tazaki mieszka w Tokio od czasów studiów. Przyjechał aby zrealizować marzenie o pracy inżyniera – budow-niczego dworców kolejowych. W bagażu wiózł żywą pamięć licealnej zażyłości w 5 osobowej grupie rowieśnikow, ktora kształtowała jego tożsamość. Odtrącony wkrótce przez dawnych przyjaciół z nieznanej mu przyczyny, boleśnie przeżywa to wydarzenie. Głębokim cieniem kładzie się na psychice Tsukuru – jego samoocenie, relacjach, snach – jednostronnie wymuszone zerwanie koleżeńskich więzi. Mimo wszystko młody Japończyk utrzymuje dyscyplinę dnia codziennego i konsekwentnie dąży do pracy w wybranym zawodzie.
16 kolejnych lat samotnego życia, bez proby wyjaśnienia przyczyny krzywdzącej decyzji, utrwalają w bohaterze książki poczucie bezbarwności własnej osoby w oczach innych.
Zatem o czym jest dla mnie ta książka? O łatwości krzywdzenia bliskich. O cierpliwości. O amerykanizacji stylu życia w kraju Kwitnącej Wiśni.
Wszystko to ważne. Tyle, że Haruki Murakami w żadnym momencie niczym mnie nie zachwycił, niczym wzruszył, nie zaskoczył. Z zainteresowaniem czytalam jedynie fragmenty dotyczace muzyki, reszta okazała się zbyt oczywista. Wypatrywałam refleksji, dojrzałości, pisarstwa na światowym poziomie. Nie znalazlam.
Teresa Głośnicka
klubowiczka z DKK "Fiszka"
w MBP we Wrocławiu, Filia nr 23