Przejdź do głównej zawartości

Powrót do ciepłych klimatów

W październikowy jesienny wieczór Członkinie Dyskusyjnego Klubu Książki, za sprawą omawianej lektury, podjęły próbę przeniesienia się w odległy, zdecydowanie cieplejszy klimat.
Rzadko zdarza nam się sięgać po książki z kontynentu Afrykańskiego. Tym razem miałyśmy okazję poznać Alaina Mabanckou – autora pochodzącego z Kongo i o tym kraju piszącego. Zaliczany jest do czołówki pisarzy frankofońskich, choć sam jest bardzo niechętny takiemu określeniu:
„…frankofonia jest ukrytym sposobem myślenia kolonialnego. We Francji podział jest aż nazbyt wyraźny – są pisarze francuscy i frankofońscy. Ci pierwsi wyrośli w kulturze europejskiej, drudzy pochodzą zwykle z dawnych kolonii. I nie ma znaczenia, że francuskim posługują się równie biegle – zawsze będą w oddzielnej szufladce. To rodzaj dyskryminacji w obrębie literatury. Ja proponuję mówić po prostu o literaturze w języku francuskim..”
Co więcej, aż sześć jego powieści zostało przetłumaczonych na język polski przez Jacka Giszczaka i wydanych w wydawnictwie Karakter. Pisarz był też gościem festiwali literackich w Polsce. Tym bardziej byłyśmy nieco zaskoczone, że jakoś wcześniej nie spotkałyśmy się z jego twórczością.
Kolejnym zaskoczeniem było uzmysłowienie sobie faktu, że chociaż z naszego, europocentrycznego punktu widzenia, kraje takie jak Kongo wydają się być egzotyczne, o zupełnie innej historii, to nie tak trudno odnaleźć pewne podobieństwa i analogie.
„Papryczka” toczy się w Kongo-Brazzaville w latach 60. i 70. dwudziestego wieku. Oczyma młodego bohatera śledzimy wielką i małą historię – kraj odzyskujący niepodległość, socjalistyczną rewolucję, skorumpowanych polityków, losy mieszkańców biednych dzielnic. Panie słusznie zauważyły, że zupełnie nie jest to nam obce. Podobnie jak los Papryczki – chłopca o najdłuższym na świecie, nie do zapamiętania, imieniu. Nie bez powodu mówi się, że to afrykański Oliwer Twist. Różnica tkwi w klimacie, w Afryce żyjąc na ulicy przynajmniej nie powieli się losu Dziewczynki z zapałkami…
Mabanckou twierdzi, że Afryka cierpi na brak mitologii, opowieści, legend, bajek. Te, które się zachowały, trwają tylko dzięki mówionej kulturze i zniknęłyby wraz z jej upadkiem, gdyby nie pisarze. Stąd pisząc próbuje odzyskać pamięć własną i swoich bliskich dla czytelników. Często w sposób humorystyczny tworzy przypowieści o utracie pamięci i odzyskiwaniu jej – tak jak w przypadku bohatera omawianej przez nas książki.
Pamiętajmy więc w naszych wyborach czytelniczych o lekturach z innych kontynentów. „Papryczkę” i Alaina Mabanckou polecamy na jesienne wieczory.




moderator Dorota Strzelczyk
DKK Bolesławiec