Przejdź do głównej zawartości

Słodko-gorzka historia „Mężczyzny imieniem Ove”

Lutowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla młodzieży w Bolesławcu pełne było sprzecznych emocji za sprawą powieści Fredrika Backmana „Mężczyzna imieniem Ove”.
Czy można lekko pisać o sprawach najtrudniejszych i najbardziej bolesnych? Podczas rozmowy zgodnie stwierdziliśmy, że jak najbardziej, a debiutanckie dzieło szwedzkiego autora jest tego idealnym przykładem.
Świat mężczyzny imieniem Ove zdaje się kończyć, kiedy traci ukochaną żonę, a następnie również pracę. Dodatkowo Ove nie jest postacią zbyt sympatyczną i towarzyską. Nie potrafiąc odnaleźć się w nowych realiach, utwierdza się w przekonaniu, że nic dobrego go w życiu nie czeka. Do czasu, aż na jego drodze z hukiem stają nieco zakręcona rodzinka oraz pokiereszowany przez los kot. Grono „kumpli” Ovego powiększa się bez jego kontroli i okazuje się, że starszy, marudny mężczyzna wciąż ma wiele do zaoferowania światu.
Książka doprowadziła nas do łez – zarówno śmiechu, jak i wzruszenia. Nie jest to historia, w której bohater diametralnie się zmienia. To my uczyliśmy się coraz lepiej go rozumieć. Powieść otwiera oczy na problemy osób starszych, samotność i żmudną walkę z systemem. Podkreśla rolę relacji międzyludzkich, dzięki którym łatwiej było bohaterom pokonać lub oswoić życiowe przeciwności. Mimo wielu trudnych tematów jest to historia pełna ciepła, która skłania do przemyśleń i pozostaje z czytelnikiem na długo po jej zakończeniu.
„Mężczyzna imieniem Ove” doczekał się aż dwóch ekranizacji: szwedzkiej z 2015 roku i amerykańskiej z 2022 roku. Jednak, jak stwierdzili uczestnicy, którzy widzieli filmy, żadna z nich nie dorównuje powieści.

moderatorka Magdalena Żeleźnik
DKK Bolesławiec