Przejdź do głównej zawartości

Behawiorysta

fot. Agnieszka Sierdzińska
W dniu 25 września odbyło się kolejne cykliczne spotkanie naszego dyskusyjnego klubu książki. Tym razem na tapetę wzięliśmy książkę Remigiusza Mroza pt. "Behawiorysta". Pozycja wywołała niemałe poruszenie wśród uczestników dyskusji aczkolwiek końcowe zdanie na jej temat było zgodne - jest warta polecenia. Frekwencja wynosiła 8 osób.

Kolejne spotkanie zaplanowane jest na 23 października 2018 roku.

moderator Agnieszka Sierdzińska
DKK Pielgrzymka



Recenzja „Behawiorysty” Remigiusza Mroza

Wartki tok akcji, mistrzostwo słowa, duża znajomość pracy i działań służb bezpieczeństwa, wybornie posplatane wątki bohaterów oraz perfidnie wyrachowany akt zemsty zdradzonej żony – wszystko to razem tworzy straszny, niewiarygodny obraz, w tym przypadku nazwany „Koncertem krwi”.
Sensacyjna, trzymająca w napięciu akcja thrillera sprawia mrożenie krwi w żyłach, a poprzez odkrywanie tajemnic występujących postaci zapewnia odbiory dużą dawkę skrajnych emocji. Główni bohaterowie: Horst Zeiger nazywany Kompozytorem oraz Gerard Elding to ekscentryczni, inteligentni, godni siebie przeciwnicy. Dodatkowo cechuje ich szeroka wiedza z dziedziny kinezyki. Dwaj mężczyźni grając ze sobą va banque zabierają sobie wszystko. W końcowym rozrachunku jeden z nich traci życie, a drugi żyjąc staje się martwy. Super przemyślany temat i świetnie ubrany pomysł Mroza sprawia, że czytelnik dostaje zupełnie coś nowego- wtapiając się w tło poprzez dreszcze na skórze „Wszystko za wszystko”- taka właśnie jest ta książka.
Mnie osobiście ciekawiła Brygida – małżonka byłego prokuratora, która odgrywając rolę żony znudzonej rutyną małżeństwa gra postać lisa i lwa jednocześnie. Mimo, iż należy do drugoplanowych postaci zajmuje wyjątkowe miejsce. To za jej namową Kompozytor dotarł do Gerarda manipulując nim do samego końca.
Jedynym mankamentem autora jest zdanie, które mówi, że po okaleczeniu dziewczynek, Kompozytor wyprowadził je. Przecież jedna z nich nie miała nóg, a pozostałe były okaleczone i wątpię, aby po tym co przeżyły wyszły o własnych siłach. Nie rozumiem też stwierdzenia oddającego miłość Areka do Beaty, gdzie pisarz używa zwrotu „…owszem kochał ją, ale nie chorobliwie”. Intryguje mnie to stwierdzenie. Jako kobieta znam skomplikowaną przewrotność kobiecej natury, w tym przypadku zadam jednak pytanie: Czy wszystkie uczucia muszą być wynaturzone?

Małgorzata Semeniuk 

DKK Pielgrzymka