Przejdź do głównej zawartości

Ja jestem noc, noc ciemna - otulam świat swym cieniem i niosę ludziom pracy sen, spokój, ukojenie.

Na listopadowym spotkaniu rozmawialiśmy o książce Teresy Głośnickiej pt. Na zachód od Odry. Książka jest hołdem dziękczynnym dla miejsc dorastania, rodziców i przyjaciół. Pyta o prawdziwe oblicze naszego narodu, ale też chce przejrzeć się w innej wodzie, wyjść na drogi za horyzont gór, poznać nowych ludzi, wstąpić na mszę do nieznanych kościołów.
Pisząc o Świeradowie Zdroju i  Lwówku Śląskim podkreśla: Dostatek pisał historię tych Ziem. Bogate ludźmi, zasobne w żywność, obce były nad Bobrem sarmackie stroje i zwyczaje
Wspominała szczęśliwe dzieciństwo, chcąc ocalić od zapomnienia każdą chwilę. 
Pisze: Siedziałam z koleżanką w kościelnej ławce czekając na mszę. Zauważyłam włos w książeczce do nabożeństwa, którą jej podałam. Sięgnęłam żeby wyjąć nim spadnie na jej ubranie. Ona też go zauważyła, zatrzymała moją rękę i spokojnie powiedziała: "To co że włos ale twój" i przeciągnęła przez usta jakby zadumana.


Teresa Głośnicka na spotkaniu wsłuchiwała się
i odpowiadała na pytania czytelników

Czytelnicy pytali dlaczego opisuje tylko dobrą stronę życia? 
Kiedyś jej tato opowiadał okrutne przeżycia z wojny. Nie gloryfikował, po prostu przekazywał co widział. Mówił, że był to ważny czas, że czuł się potrzebny. Nieopatrznie zapytała kto wygrał tę wojnę. Pisze: Chmura zasłoniła mu czoło. Zapadła cisza namysłu, nim pogodził się z odpowiedzią. Przepędziliśmy Niemców, ale nie wygraliśmy i wyszedł na korytarz zapalić papierosa. Wiele lat, zbyt wiele nie rozumiałam tej odpowiedzi. To było niepotrzebne pytanie.
Z zainteresowaniem wysłuchaliśmy spostrzeżeń autorki z Nowego Yorku. Mówiła: Dorastanie w Świeradowie w latach 60 wzbogaciło mnie, że czuję się wolna co do miejsca zamieszkania. O Amerykanach ma dobrą opinię.
 Powszechne jest wśród nich poczucie pomocniczości, co podnosi poziom stosunków międzyludzkich są dobrze przygotowani na przyjęcie imigrantów. 


Alicję Wilusz na spotkaniu z Teresą Głośnicką zainteresowały
amerykańskie wspólnotowo-rodzinne czytania Pisma Świętego

Nasze spotkanie odbyło się w przeddzień Amerykańskiego Święta Dziękczynienia. Thanksgiving Day. W tym dniu Amerykanie spotykają się z najbliższymi na wspólnej kolacji aby podziękować Bogu, Ziemi i sobie wzajemnie za szczęśliwie przeżyty rok. Thanksgiving Day stał się oficjalnym świętem narodowym w drugiej połowie XIX w. w czasie prezydentury Abrahama Lincolna. Natomiast historia powstania tego święta wywodzi się od wydarzenia, które miało miejsce w 1621 roku gdy grupa pozostałych przy życiu kolonistów angielskich, po szczęśliwym zebraniu plonów, zgotowała przyjęcie dla Indian w podziękowaniu za pomoc jakiej udzielili im podczas ostrej zimy, a wiosną pokazali jak uprawiać ziemi. 


Autorka częstowała czytelników smacznymi koreczkami,
które przygotowała z okazji amerykańskiego Dnia Dziękczynienia

Pani Teresa opowieści o Dniu Dziękczynienia, połączyła z wspomnieniami smaków  dzieciństwa. Częstowała nas przygotowanymi koreczkami na które składały się: pieczona pierś z indyka, ziołowe grzanki, seler naciowy, owoce żurawiny z dynią z marynaty. 
Spotkanie nasze w przeddzień Amerykańskiego Dnia Dziękczynienia ale w dniu 21 listopada Wzajemnej Życzliwości,  jakże adekwatne do spotkania z Panią Teresą. 
W książce przeczytałam, że jako dziewczynka pewnej zimy na scenie Hali Spacerowej w czarnym stroju nocy pięknie recytowała: Ja jestem noc, noc ciemna - otulam świat swym cieniem i niosę ludziom pracy sen, spokój, ukojenie. Zachwyciła nas życzliwością, uśmiechem, dobrocią. Jak  powiedziała jej teściowa w rozmowie z jej tatą: Adam, oby się na kamieniu takie rodziły.
Na spotkanie przybyło około 20 osób. Teresa Głośnicka zachwyciła nas urokiem osobistym, emanującą dobrocią.

Teresa Głośnicka - autorka książki pt. Na zachód od Odry. Książka zawiera 2 autobiograficzne eseje dotyczące życia powojennego pokolenia w dolnośląskich miejscowościach: Świeradowie Zdróju i Lwówku  Śląskim.
Autorka mieszkanka także Nowego Jorku a obecnie gościnnie u córki i wnuków na os. Kosmonautów we Wrocławiu. T. Głośnicka absolwentka Akademii Rolniczej, do 2005 r. pracowała jako specjalista w Lwóweckiej delegaturze Wojewódzkiej Inspektoratu  Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Mąż Ryszard ukończył turystykę, przez wiele lat był przewodnikiem sudeckim.
W 2005 roku wyjechali do USA, gdzie mieszkała już ich młodsza córka Helena. Starsza córka Maria-Teresa jest informatykiem mieszka we Wrocławiu. Pani Teresa i jej mąż od roku mają obywatelstwo amerykańskie, są dziadkami dwójki wnucząt 13-letniej Ani i 10-letniego Antosia.

Urszula Bielecka
moderator DKK "Fiszka"
w MBP we Wrocławiu, Filia nr 23