Przejdź do głównej zawartości

Spełnione marzenia po wizycie człowieka renesanu

fot. Halina Węgiel
Z wielką przyjemnością przeczytałam Pani książki: w sumie 10 tytułów w tym całą sagę rozpoczynającą - „Bez pożegnania”. To były jedne z pierwszych lektur po zapisaniu się do naszej biblioteki , czyli już dosyć dawno. Nie mogę więc z pamięci (wiek poważny!) przywołać treści poszczególnych tytułów ale jedno wiem na pewno: wszystko się dobrze kończyło. 
Lektura wciągająca, ciekawa i pouczająca. Historia współczesna, okres Sybiru - czas prześladowania rodzin polskich i dalej losy Polaków podczas II wojny światowej, aż po czasy PRL-u. Życie w stanie wojennym – te pamiętamy z autopsji! Zawiłe ludzkie losy. 
Nie tylko martyrologia - (normalny człowiek przeżywa ją najgłębiej) ale napawamy się też ładną miłością, przeżywamy piękne przyjaźnie, a że „wszystko się dobrze się kończy”, to dostaliśmy od Pani takie ciepłe „instrukcje” na codzienne życie, które niesie ze sobą różnorodność spraw i przeżyć. 
Bardzo chciała bym aby z Pani twórczością zapoznała się młodzież i w taki „przyswajalny” sposób poznała najnowszą ale jakże dramatyczną historię Polski. 
Takie moje podsumowanie wynikające z lektury: Trzeba zawsze dążyć do dobrego, a na pewno przyjdzie! I w tym tkwi wartość Pani książek. 
A teraz jeszcze spotkanie z Panią – sama przyjemność i radość. 
Nie miałam okazji (jeżeli jeszcze są poza Panią) poznać współczesnego człowieka renesansu. Bo jak inaczej nazwać osobę piszącą, malującą, śpiewającą, tańczącą (czasy „Mazowsza”), występującą na scenie, a przy tym wszystkim córkę, żonę, matkę. Zahartowaną przez życie tak, że nawet groźny upadek powodujący dotkliwy ból, nie spowodował zerwania spotkania autorskiego, które pozostanie w pamięci długo, długo. 
Jako czytelniczki i klubowiczki przy pomocy naszej przemiłej Pani Dyrektor poczynimy starania o ponowne spotkanie z Panią tym razem na deskach teatralnych naszego DOK-u. Życzymy dużo zdrowia!!!

Olga Chrapkowicz
członkini DKK „Płomyczki”


foto. Halina Węgiel
fot. Halina Węgiel
Dziś wiemy, że pragnienia i marzenia mogą się spełniać. Marzenia czytelników, klubowiczek, osób ze Stowarzyszenia Pierwszych Osadników w Brzegu Dolnym spełnili koordynatorzy z Biblioteki Wojewódzkiej, a przede wszystkim pracownicy naszej biblioteki zabiegając i finalizując wieczór autorski z panią Barbarą Rybałtowską. Cieszymy się , że autorka przyjęła zaproszenie i przyjechała do dolnobrzeskiej biblioteki.

Barbara Rybałtowska, to człowiek orkiestra, ktoś powiedział – osoba nietuzinkowa. Jest bowiem autorką powieści, tekstów piosenek, sztuk teatralnych, biografii osób ważnych w jej życiu. Tłumaczy, śpiewa, tańczy, maluje, podróżuje. Podróże i praca wpisują się w jej życie. Mimo zaawansowanego wieku, tylko w sensie metrykalnym, jest bardzo aktywną osobą, pracuje dużo, praca ją pochłania bez reszty, lubi pracę można powiedzieć, że z wzajemnością. Tym co robi można obdzielić kilka osób. 
Pani Barbara wygląda rewelacyjnie, jest zachwycająca, zjawiskowa, dystyngowana ale też i ciepła, zabawna, dowcipna, chwilami ironizuje, uwodzi i kokietuje nas słuchaczy. Oczarowała nas opowiadając o początkach artystycznej drogi, karierze w Zespole Pieśni i Tańca „Mazowsze”, swoim pisarstwie, o trudnościach jakie były jej udziałem, by napisane książki mogły być wydane. Mimo prawie zerowych nakładów na reklamę i promocję, jej książki są znane, czytane, nie będzie przesadnym stwierdzenie Halinki, że są rozchwytywane, nie leżą na bibliotecznych półkach, są u czytelników. Autorka jest znana, rozpoznawalna, ma też liczne grono fanów w dalekiej Ameryce. Na wieczorach autorskich czuje się jak ryba w wodzie ,może mówić i mówić bez końca, trudno się temu dziwić ,jest w końcu człowiekiem estrady. 
Pani Rybałtowska - wtajemniczyła nas w proces tworzenia książek. Otóż wszystko rodzi się w jej głowie, w czasie spacerów, podczas zwyczajnych, prozaicznych wydawałoby się prac, a więc kiedy pierze kolory, robi dziesiątki gołąbków, uwielbianych przez rodzinę, gotuje sosy grzybowe, te pożyteczne prace jak się okazuje są bardzo twórcze. Gdy siada do komputera wszystko ma ułożone w głowie, a pisanie to już tylko czynność techniczna. Pani Rybałtowska – malarka robi to z ogromnym zaangażowaniem, maluje aż nie skończy dzieła, wtedy nie śpi, nie je, nie wie co się dzieje na zewnątrz, maluje bez przerwy i taka sytuacja może trwać ponad 20 godzin. Do swojego malowania podchodzi z dystansem, chociaż mówi, że wyjątkowo dobrze spod jej pędzla wychodzą konie, ma łatwość przedstawiania szczegółów: mięśni, tkanek, kości, czym zadziwia nazwijmy ich „koniarzami’. 
Pani Rybałtowska – biznesmenka. Z tym jest gorzej, honoraria nie są adekwatne do wysiłku, wkładu pracy, źle też jest z egzekwowaniem praw autorskich. W biznesie jest łagodna jak baranek, nie jest drapieżna. Na scenie potrafi zaprezentować się z innej strony. 
Na zakończenie wieczoru autorskiego pani Barbara zaśpiewała swoim mocnym głosem dwie piosenki i wygłosiła bardzo zabawny monolog parodiując kresowian. My chichotaliśmy, szczerze śmialiśmy się a niektórzy prawie pękali ze śmiechu. Mogliśmy jej słuchać bez końca. Pozostał niedosyt, spotkanie należało zakończyć, bo autorka przed spotkaniem doznała urazu kolana, była z pewnością cierpiąca. 
Naszego gościa nagrodziliśmy dużymi brawami za jej twórczość, za kulturę słowa, humor, dystans do siebie, za osobowość. 
Autorka była mile zaskoczona frekwencją (według niej dużą). 
Można było kupić książki w bardzo przystępnej cenie – 20 zł. za egz. Autorka cierpliwie je podpisywała, było dużo kupujących, a wśród nich była przeurocza, nastolatka z mamą. 
Dzisiejsze spotkanie było bardzo udane, z pewnością podobało się wszystkim zgromadzonym, niektórzy mówili szeptem, że było to najlepsze spotkanie! Uczestnicy spontanicznie zaprosili panią Barbarę Rybałtowską do Dolnobrzeskiego Ośrodka Kultury w Brzegu Dolnym z jej recitalem. 
Autorka wpisała się do Księgi pamiątkowej. Na pamiątkę spotkania były zrobione zdjęcia z klubowiczami. Spotkanie zarejestrowała nasza miejscowa telewizja.

Janina Mieleńczuk
członkini DKK „Iskierki” 

foto. Halina Węgiel
foto. Halina Węgiel